Zrobiłam kawy, zrobiłam dwie.
Stygły wolniutko, były jak mleko.
Widziałam ciebie nocą we śnie.
Przebyłeś do mnie drogę daleką.
Czułam na skórze ten miły dreszcz,
czułam w nim słońca ciepłe promienie.
Byliśmy blisko, brałeś co chcesz,
pieszcząc, i dłońmi, i oczu spojrzeniem.
Wilgotne ciała, jakby we mgle,
roszone kroplą miłości potu.
Serce do serca w czułości lgnie,
nie kryjąc pragnień i siebie głodu.
Nie było we śnie jesieni, zim.
Ja byłam wiosną, ty we mnie latem.
Dwugłosem wybrzmiał miłosny rym:
– bez ciebie nigdy nie będę kwiatem.