Szczęście w rękach jest klucznika.
Jest ulotne, jak dmuchawce.
To pojawia się, to znika.
Góra, dół, jak na huśtawce.
Więcej złego, niż dobrego.
Niedostatek i niedosyt.
Czy to grzech, że to dlatego,
jak zwiędnięty bywasz oset?
Nie wystarczy na kolanach
zedrzeć skórę aż do kości.
Wzrok utkwiony w mgły oparach.
Kogo zechce, klucznik gości.
Myśli wbite w ciasny gorset
obok serca skostniałego.
Niedostatek i niedosyt,
więcej złego, niż dobrego.
A on bawi się kluczami.
Czasem komuś coś tam spełni.
W pchełki grywa z oczu łzami.
Z kokieterii do loterii.
Czy to grzech, że to dlatego,
jak zwiędnięty bywasz oset?
Obok serca skostniałego,
myśli wbite w ciasny gorset.