Na początek uśmiech jeden,
przyśpieszony serca rytm.
W stronę słońca spojrzeń siedem,
by na zawsze smutek znikł.
Do dziesięciu liczę gwiazdy.
Jutro ich wypatrzę sto.
Księżyc blask roztacza jasny.
Rano się rozstanę z mgłą.
Odtąd będę jak cyganie.
Niech zadzieje się już coś.
Zanim jutro słońce wstanie,
może serce skradnie ktoś?
I pokocha z wzajemnością.
Warto sobie szansę dać.
Nie, nie żegnam się z miłością.
To co dobre trzeba brać.
Roztańczona będzie wiosna.
Ja – zbudzona, tak jak trzmiel.
Moje serce temu sprosta.
A ty chłopcze – kochać chciej!