Żabie gody, w polu zając.
Bażant się przechadza drogą.
Kos zaśpiewał wiosnę mając.
Słońce świeci. Marzyć mogę.
Mogę z majem iść w zaloty,
włos rozpuścić, chodzić boso.
Od upadków, aż po wzloty,
twarz obmywać tylko rosą.
Mogę myślom wskazać tory,
fantazjować fioletami,
ubrać się w kwiatowe tony,
słodko maić wisteriami.
Niewidzialna i ulotna,
zasmuconych porozpieszczać.
Rozmajona i zalotna,
miłość w sercach poumieszczać.
Zredukować wyższe biegi.
Cofnąć czas znów do młodości.
Wrzucić plecak i pepegi,
niech beztroska się rozgości.
Zbudzić uśmiech u uśpionych.
Słońca w kielich wlać każdemu.
Znaleźć kilka nut zgubionych.
Wszystko można to – samemu.
Maj się mai majem wszędzie.
Maj rozmaił majowanie.
Tyle w nas radości będzie,
ile dziecka w nas zostanie.