Mogłabym uszyć dla nas pierzynę.
Mrozem schłodzone ogrzać nią ciała.
Nim jeszcze luty, przed marcem minie,
bujać w obłokach z tobą bym chciała.
Jeszcze bym chciała zdążyć przed wiosną,
poznać sekrety wdzięków amora.
A niech się dzieje. Niech nam zazdroszczą.
Życie się kończy. Najwyższa pora.
Jeszcze bym mogła uszyć nam koce.
Pod gołym niebem latem nareszcie,
spędzalibyśmy gwieździste noce.
Nie budź mnie proszę. Zostańmy jeszcze.