Kategorie
Bajki

Kret i zając

Wczesnym rankiem, młody zając,
ruszył trawą poprzez pola.
Chce uprawą ziół się zająć,
zrobić grządek, ile zdoła.

Wziął łopatę, wziął i grabki,
by posadzić ziela mięty,
ziół kocanki, kozieradki,
koniczyny i lawendy.

Nie spodziewał się pomocy.
Nie spodziewał się nikogo.
Nagle z ziemi ktoś wyskoczył
i przygląda mu się wrogo.

Taki czarny, usmolony,
choć nieduży, całkiem krępy.
Gęstą sierścią owłosiony,
oczka małe, ryjek wielki.

Na zająca cwane oko,
to inżynier korytarzy,
kret, co kopie tak głęboko.
Zając mógłby o tym marzyć.

Chociaż wzrok ma bardzo słaby,
kret się słuchem może chwalić.
Wychylając nos znad trawy,
na zająca wziął się żalić:

Utrapienie z tobą, męki!
Hałas robisz, jak sto słoni!
Korytarzem niesie dźwięki.
Zając, chcesz mnie stąd przegonić?

– Nigdy w życiu, panie krecie.
Chcę posadzić tylko zioła.
Mając taki ogród w lecie,
ma rodzina przetrwać zdoła.

– Ty, w kopaniu masz praktykę,
korytarze drążysz stale.
Ja, mam ciężką gimnastykę,
a talentów twoich – wcale.

Kret wsłuchany w komplementy,
szybko zajął się kopaniem.
Nasadzili skrzypu, mięty …,
solidarnie i z zapałem.

Od wrogości – do przyjaźni.
Kret i zając – przyjaciele.
Trzeba tylko wyobraźni,
to tak dużo i niewiele.

ocena: 5/5 - głosów: 7

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.