Chowam już zimowe buty,
w mieście słychać ptasie trele.
Niespodzianką wiosna w lutym.
Sercu trzeba tak niewiele.
Już nie proszę o nic więcej,
w usta wlewam kielich słońca.
Milimetry szczęścia kręcę,
to co złe, dziś w niebyt strącam.
W myślach majem zabajona,
uśmiechnięta wejdę w marzec.
Będę kwietniem rozmarzona
i tak wolna jak dmuchawiec.
Za motylem, prosto w maki,
tam gdzie wiosna, jak przed rokiem.
Świat widzimy tylko taki,
jaki chcemy dostrzec wzrokiem.